Wykuty w Słońcu

Wpis 7 – Na skróty

Na końcu ostatniego wpisu Akkad uzyskał dane naukowe z badań nad słońcem Ute/Ember wykonywanych przez Obserwatorium na Nyx. Dostajemy za to progresję w naszej głównej przysiędze:

Muszę naprawić też pewne niedopatrzenie – misja z uratowaniem Naukowców ze stacji powinna być oddzielną przysięgą, której postępy i szanse wykonania będą rosły w trakcie ucieczki ze stacji. Zaraz odpalimy więc ruch złożenia przysięgi i myślę, że od razu na starcie powinniśmy dać sobie jedną progresję, skoro tak naprawdę wykonywanie tego zadania zaczęliśmy już od momentu opuszczenia aresztu. Ogólnie mówiąc, takie zadania z progresją powinienem ustanawiać trochę częściej niż dotychczas.


Akkad patrzy na ciężką kasetę z wbudowanym uchwytem zwisającą mu z dłoni. Na taśmach tego urządzenia być może jest odpowiedź na pytanie „Jak ułagodzić Utu?”. Czy naprawdę ta ekspedycja skończy się tak szybko? Czy już niedługo będzie można wrócić na Sippar i żyć tak jak przodkowie – wśród lasów i złocistych pól?

Nie czas na te rozważania. Najpierw trzeba pomóc Zari i jej ludziom. Chciał zrobić to jeszcze zanim dostał dane, ale teraz czuje wręcz obowiązek, żeby to zrobić. Wyciąga naszyjnik z żelaznym fragmentem antycznego statku z Exodusu, ściska go w pięści i odmawia krótką modlitwę w intencji Naukowców i ich powrotu do domu.


Odpalamy więc ruch „Swear an Iron Vow”:

Rzucamy więc na +heart +1 (bo jest to powiązane z Zari, z którą mamy relację) i… Słabe trafienie! Mamy determinację, ale nie wiemy jak postępować. Tak jak wspomniałem, od razu dodajemy progres za wcześniejsze sceny.


Otwiera oczy i widzi kilkanaście osób w niebieskich kombinezonach zebranych wokół Zari. Na ziemi niedaleko nich dalej leży dymiący Rycerz Szkarłatnej Republiki wywołujący lekki przestrach ale też zainteresowanie naukowców. Przeciągnięcie ich przez stację będzie niemałym wyzwaniem. Tylko właśnie – gdzie w ogóle jest Tirigan?

Podchodzi do grupki i mówi:

„Powinniśmy już się zbierać, nie wiadomo czy ktoś tutaj nie zmierza.”

„Tak, właśnie tłumaczę wszystkim kim jesteś i co zamierzamy zrobić.”

W kierunku Akkad odwracają się twarze pracowników Koła. Nie zauważa nawet kiedy zaczyna ściskać ich ręce i słuchać ich powitań: „To zaszczyt poznać kogoś z Sippar we własnej osobie”, „Wasz lud to legenda.”, „Przepraszam”. Mija niezręczna chwila, którą Akkad decyduje się przerwać:

„Czy są tutaj jakieś plany stacji? Musimy dotrzeć do mojego statku Tirigan jak najszybciej.”

„Tak, już otwieram.”

Zari odwraca się do komputera i z głośnym klekotem wpisuje kilka komend. Na środku Obserwatorium miejsce hologramu z układem Ember zastępuje sieć korytarzy przypominająca gęsty błękitny krzak. Wszyscy stają dookoła mapy stacji.


Musimy się dowiedzieć jak się stąd najbezpieczniej wydostać. Dlatego też odpalamy ruch „Gather Information”:

Będziemy rzucać na +wits z bonusem +1, gdyż mamy Zari jako pomocną relację. Rzucamy i… Słabe trafienie! Zapytajmy wyrocznię o to jaka komplikacja pojawi się w tej historii – będzie ona ⚅Związana z wrogiem lub rywalem. Pomogę sobie i dopytam wyrocznię o więcej szczegółów. Wychodzi mi ⚅Wrogi⚅Materiał. Ok, mogę z tym pracować.


Akkad kreśli w powietrzu trasę na mapie.

„Tędy chyba będzie najszybciej.”

„Owszem, najszybciej, ale przechodzili byśmy przez samo serce Nyx. Rycerze na pewno by nas zauważyli” odpowiedziała Zari.

Wszyscy głośno dywagują i machają rękami tworząc kolejne trasy przez stację do portu. Akkad zauważył jedną drogę, którą wszyscy omijali.

„Co to za pomieszczenie?”

Zari poważnieje i wzdycha.

„To reaktor. Akkad, przechodzenie przez niego to samobójstwo. Zhang ignorował nasze prośby o części zapasowe aby go połatać. Jest mocno zaniedbany i przecieka przez niego promieniowanie.”

„A jakie mamy inne opcje? Jeśli jest dziurawy i działa na podobnej zasadzie co reaktor Tirigan to domyślam się, że elektronika w jego pobliżu głupieje. Ci Rycerze, czymkolwiek są, na pewno nie są ludźmi. To zwiększa nasze szanse na bezpieczne przejście do portu.”

Członkowie Koła zamilkli. Na ich twarzach pojawia się strach. Zari podnosi głowę i poprawia okulary.

„Niestety… chyba masz rację. Nie mamy tutaj żadnych strojów anty-promiennych, więc po drodze musimy wziąć z magazynu tyle tabletek ile się da.”

„Nie traćmy więc czasu. Za mną!”

Akkad opiera karabin o ramię i ostrożnie wychodzi na korytarz.


Sprawdzimy co udało się zdobyć z magazynu, w którym wcześniej już był Akkad. Odpalamy „Secure an Advantage”.

Rzucimy na +shadow aby nie wzbudzać zainteresowania Rycerzy i… Pudło! Zdarzy się to, co najbardziej oczywiste.


„Czy oni mogą się pospieszyć?”

Akkad pyta sam siebie stojąc na straży wrót do magazynu i rozglądając się nerwowo z karabinem w dłoniach. Naukowcy przeszukują wszystkie regały wyciągając stamtąd wszystko co może im pomóc w ucieczce i przetrwaniu.

Nagle światło w korytarzu zmienia się z białego na żółte. Zari odruchowo skula głowę. Przez głośniki dochodzi monotonny sztuczny głos.

„Alarm żółty. Alarm żółty. Proszę o pozostanie na swoich stanowiskach i odejście od drzwi.”

Zari szybko obraca się do wnętrza magazynu i woła:

„Na zewnątrz, szybko!”

Cała grupa w pośpiechu i ze zdobytymi łupami wybiega na korytarz. Drzwi zaczynają się automatycznie zamykać zaraz po przejściu ostatniej osoby.

„Chyba znaleźli zwłoki któregoś z Rycerzy. Żółty alarm oznacza zamknięcie wszystkich drzwi za wyjątkiem tych całkowicie niezbędnych.”

„Utu nam dziś nie sprzyja. Udało się znaleźć cokolwiek co pomoże w przejściu przez reaktor?”

Jeden ze starszych naukowców z długimi siwymi włosami wyciąga drżące dłonie z garścią biało-czerwonych pigułek.

„Promieniowania nie powstrzymają, ale za to wypłuczą je z organizmu już po fakcie. Jeśli w ogóle przeżyjemy przejście przez reaktor rzecz jasna…”

Akkad rozgląda się po całej grupce. Ich niebieskie kombinezony skąpane w żółtym świetle przybrały zielonkawy kolor. Po ich twarzach widać, że są przerażeni, ale próbują to ukryć.

„Na mojej planecie również mamy mędrców takich jak wy. Może nie wiedzą o Kuźni tak wiele jak Zapomniane Koło, ale i tak są najbardziej cenionymi osobami w całym Shubure. Gdyby nie oni to nie byłoby mnie teraz tutaj. Wiedzcie więc, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żebyście bezpiecznie opuścili to miejsce. Moja przysięga jest święta.”

Starzec uśmiechnął się lekko i podziękował skinieniem głowy.

„Nie traćmy czasu, nasz statek czeka! Zari, prowadź do reaktora!”


Zegarowi zaznaczamy kolejne pole, zapełniony jest już w 3/4. Jeszcze jeden błąd albo porażka i wszystko stanie się znacznie trudniejsze.


Grupa zbiera się przed okrągłymi drzwiami wieńczącymi ciasny i ciemny korytarz. Słychać kapanie chłodziwa z nieszczelnych rur. Nieliczne lampy zwisające z sufitu są w większości zepsute. Akkad opiera dłoń o koło na zamkniętym włazie wejściowym.

„Metal jest ciepły. Czy reaktor jest w ogóle stabilny? Damy radę przejść?”

„Jest stabilny, ma po prostu parę uszkodzeń i przecieków. Otwierając te drzwi i wchodząc do środka każdy z nas przyjmie na siebie dużą dawkę promieniowania. Leki musimy wziąć dopiero po przejściu pod reaktorem, wcześniej nie zadziałają.” – Zari powiedziała wydzielając każdemu w grupie garść tabletek.

„Trzeba będzie się spieszyć. Ty prowadź, ja pójdę ostatni – być może ktoś będzie potrzebował pomocy.”

Łapie mocno czerwone koło obiema rękami. Przed jego twarzą widnieje żółty znak radioaktywności krzyczący wręcz „zawróć, to nie miejsce dla ciebie!”. Czy to na pewno dobry wybór? Czy może lepiej zaryzykować i spróbować przejść przez centrum stacji do doków i modlić się do Utu żeby Rycerze ich nie zlokalizowali? Czy oni wszyscy idą za mną i Zari tylko dlatego, że wyglądamy jakbyśmy wiedzieli co robimy? Ich życie spoczywa w naszych rękach…

Akkad zamyka oczy. Wszystkie dźwięki tła – rozmowy, kapanie, szum stacji, wibracje w rurach – zanikają. Odnajduje moment ciszy i spokoju, odcina zmysły. Kiedyś robił tak często podczas każdej mszy w podziemnych świątyniach. Jednak od kilku lat modlitwy stały się rzadsze. Jak można błagać o pomoc kogoś kto odebrał to, co w życiu najważniejsze?

Zaczyna szeptać.

„Wielki Utu… wiem, że ostatnio nie rozmawialiśmy. Oboje doskonale wiemy dlaczego. Wiem, że wysłuchujesz modły niektórych w Shubure i dajesz im to czego pragną. Za to mi jak na razie tylko zabierasz. Daje ci więc szansę. Szansę na rozpoczęcie znajomości od nowa. Ześlij znak, pomoc, cokolwiek co pomoże nam bezpiecznie dotrzeć do celu. Potrzebuje tego, wszyscy tego potrzebujemy. Jeśli to zrobisz to obiecuję, że wrócę do rozmów z tobą. Może tobie też tego brakuje…”


Pierwsza szczera modlitwa Akkada od lat, aczkolwiek roszczeniowa. Dlaczego? Tego dowiemy się kiedyś, ale na razie korzystamy z jego ścieżki „Devotant” i jego pierwszej mocy:

Rzucamy więc na „Secure an Advantage” i… Pudło! Ah, jaka szkoda! Akkad był tak blisko naprawienia relacji z Utu. Wygląda na to, że w takim razie jego niechęć do boga-słońca jeszcze bardziej wzrośnie. Jako, że było to Pudło to musimy ponieść konsekwencje. Myślę, że ta sytuacja osłabi psychicznie naszego Akkada, odpalam więc „Endure Stress” i… Mocne trafienie! Wybieram więc utratę jednego punktu Stresu (mamy teraz 3/5) ale za to zyskuję 1 punkt Pędu, którego aktualnie mam już maksymalną ilość +10. Przyda się on w kluczowym momencie.


Nic. Nie słychać nic, żadnej odpowiedzi, żadnej reakcji. Akkad parska pod nosem. A czegóż można było się spodziewać? Nic nigdy od Utu nie dostał, dlaczego teraz miałoby być inaczej? Zaciska zęby i mówi pod nosem:

„Skoro nie chcesz mi nic dać, to sam sobie poradzę. Nie potrzebuje cię, rozumiesz? Nie potrzebuje cię!”

Ściska dłonie na kole i z całej siły nim kręci otwierając drzwi. Uderza w niego fala ciepła i mocne zielone światło. Odruchowo zamyka oczy i zasłania twarz.

„Ruchy, szybko!”

Zari wbiega w zielony snop światła i od razu po przejściu przez drzwi ściąga coś małego z wieszaka na ścianie i zaczepia na nadgarstku. Odwraca się i krzyczy:

„Miernik promieniowania! Będziemy wiedzieć jak bardzo jest źle!”

Zaraz za nią wbiegają naukowcy Zapomnianego Koła. Akkad staje w przejściu zaraz za ostatnim z nich. Jego oczom ukazuje się potężna zielona kula zawieszona kilka metrów nad ziemią. Dookoła niej na zakrzywionych ścianach wije się gąszcz rur i maszyn. Na metalowej powierzchni lewitującego reaktora widać zawory, liczniki, nity i włazy – w wielu miejscach zardzewiałe i rozsypane. Zaraz pod kulą ciągnie się prosty tunel serwisowy, którego drugi koniec ginie gdzieś w jaskrawym świetle wydobywającym się z promiennej kuli.

Akkad otrząsa się z zamyślenia wywołanego tym widokiem i przebiega przez drzwi. Zrywa z haczyka na ścianie miernik i zakłada go na rękę jak zegarek. Na tarczy natychmiast pojawia się liczba – 0,5 Sv. Na pierścieniu wokół miernika widać skalę – wszystko poniżej 0,02 jest na zielono, do 2 Sv na żółto a powyżej na czerwono. Nie jest dobrze.

Zaczyna biec przed siebie. Przód kolumny naukowców już zniknął gdzieś w przejściu pod reaktorem, Zari również nigdzie nie widać. Droga nie jest prosta – trzeba kluczyć pomiędzy zaworami na ścianach, rurami z chłodziwem wychodzących z podłogi, wentylatorami na marne próbującymi zmniejszyć temperaturę w pomieszczeniu. Po 30 metrach Akkad spogląda na miernik – 1,8 Sv. Jego wzrok rozmywa się, a na krańcach pola widzenia pojawiają się błyszczące gwiazdki.


Akkad wkracza w obszar wysokiego promieniowania. Według mnie uszczerbek na zdrowiu jest nie do uniknięcia, więc rzucamy od razu na „Endure Harm”.

Tracimy 1 punkt zdrowia i rzucamy na +iron żeby sprawdzić jak organizm Akkada sobie z tym poradził… Słabe trafienie! Tracimy Pęd w zamian za zdrowie.


Akkad zaciska powieki tak mocno, że gwiazdki zasłaniają mu całkiem pole widzenia. Zatacza się i opiera ramieniem o ciepłą, metalową ścianę półotwartego tunelu. Kiedy otwiera oczy to kilkadziesiąt metrów przed sobą widzi wielką zieloną kulę emanującą powolną śmiercią. Na moment błyska mu wspomnienie sprzed kilku dni – on na kamiennym rozgrzanym płaskowyżu a nad nim ogromna ognista kula. Czy to kolejne wcielenie Utu, którego celem również jest zadawanie cierpienia? Czy to jego wysłannik?

Połowa drogi. Wchodzi do zadaszonej części tunelu prosto pod reaktorem. Z dziur w daszku biją zielone promienie wypalające farbę w nierównych plamach na podłodze. Słyszy głośne pikanie i zerka na miernik – 2,4 Sv. Stawia dłuższe kroki, ale dalej porusza się w zwolnionym tempie, jakby brodził w niewidocznym radioaktywnym błocie.


Co tutaj ciekawego może się wydarzyć? Spytajmy wyrocznię: ⚅”Zaskakujący rozwój sytuacji komplikuje twoje zadanie”.


Przy wyjściu z tunelu spotyka długowłosego starszego naukowca opierającego się czołem o rury z chłodziwem wystające ze ściany.

„Wszystko w porządku? Nie możemy tu zostać, tu jest największe promieniowanie, jesteśmy zaraz pod reaktorem!”

„Tak tak, już idę, zatrzymałem się tylko na chwilę, zadyszka… Idź przede mną, zobacz czy reszta dotarła na drugą stronę.”

Akkad waha się chwilę, ale spełnia prośbę starca. Człapie na drugi koniec tunelu serwisowego i ponownie widzi potężny zielony blask, tym razem jego źródło jest za jego plecami. Przez falujące powietrze dostrzega otwarte okrągłe wyjścia z reaktora i Zari stojącą w przejściu. Chyba macha do niego i coś woła. Sipparczyk rusza za jej głosem.

Pik… pik… pik…

Miernik wskazuje 2 Sv. Dawka, która nieleczona bywa śmiertelna. Ścierając pot z czoła i niemal mdlejąc dopada do stalowej framugi wyjścia z reaktora i opiera się o nią.

„Gdzie Ayako?!”

Czuje, jak jego ciało powoli rozpada się od środka. Organy wewnętrzne na pewno już zmieniają się w papkę.

„GDZIE AYAKO?!”

Wrzask Zari wybudza go na chwilę.

„To ten wasz mędrzec? Przecież był tuż za mną…”

Akkad odwraca się. Na wyjściu z tunelu serwisowego w miejscu, w którym stał starzec widać jedynie potężny zielony promień ziejący ze świeżo wypalonej dziury w suficie tunelu. Na podłodze pod nim leży niewyraźny i nieruchomy niebieski kształt. Mędrzec Koła miał pecha.

Zari zasłania usta ręką. W tym zielonym świetle wygląda jak jakiś surrealistyczny obraz przedstawiający koncept strachu.

Wnętrze żółtego kombinezonu Akkada jest pełne jego potu. Temperatura i gorączka wywołana promieniowaniem niszczą go z każdej strony. Jeśli zaraz nie opuści tego miejsca, to zostanie tu na wieki.

Przysięga. Przysięgi się nie łamie. Tak uczono myśliwych na Sippar. Naukowcy Koła muszą opuścić tą stację, to jest jedyna właściwa opcja. WSZYSCY naukowcy.

Chwyta za wrota i za całej siły trzaska nimi przed zszokowaną twarzą Zari.

„Nie otwieraj póki z nim nie wrócę!”

Zari mówi kilka słów, ale gruba szyba w okienku w drzwiach wszystko tłumi. Przystawia dłoń do szkła i kiwa głową.

Akkad odwraca się w kierunku reaktora. Zielony blask dobija ostatnie żywe komórki jego skóry. Oczy ma przekrwione, niemal czerwone. Usta spierzchnięte.

Chwyta najbliższą rurę w ścianie i podciąga się o krok dalej. I dalej. I dalej.

Pik pik pik pik pik pik. 3,1 Sv.

Spogląda na morderczą kulę zawieszoną przed nim.

„Jeśli jesteś jakąś cząstką Utu, jego wysłannikiem… To przekaż mu, że idę po niego!”

Ciąg dalszy nastąpi…


2 odpowiedzi na “Wpis 7 – Na skróty”

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij